Dziewczyński świat!

Dangerous.

Hyhy
Jak to w Polsce z tym wpuszczaniem xDD.

Szaronka

No dobra, w końcu zabiorę się za opisanie koncertu, na którym byłam ostatnio.

Ogółem było fantastycznie wręcz bosko. Pomimo iż pogoda nie dopisywała (tj. wiatr, deszcz i ogólnie nie za ciepło) to publika dała radę, pod sceną naprawdę zrobiło się ciepluchno i mało kto zważał na spadające z nieba kropelki deszczu. W pewnym momencie, tęcza uraczyła nas swoją obecnością na niebie. Wyglądało to naprawdę cudownie. (:
W tym roku festiwal muzyki reggae pod nazwą Reggaeland trwał dwa dni. Pomijając dwugodzinne opóźnienie (płocka organizacja xD) to jestem bardzo zadowolona. Na otwarcie zagrała Druga Strona Lustra, pobujałam się, pobujałam i już. Średnio zapamiętałam akurat ten występ. ^^ Następnie szalało na scenie Vavamuffin, które naprawdę rozgrzało zgromadzoną publikę (udało mi się uścisnąć dłoń Reggaeneratora, a następnie chwilę pogadać z Gorgiem Very Happy

). Ogólnie akrobacje Reggaeneratora są godne podziwu, serioserio. (; Lion Vibrations troszkę mnie zawiodło, myślałam, że lepiej się spiszą choć i tak nie ma co czekać. Haha, nie bez powodu wrzucili naszego szanownego ministra edukacji do piosenki "Segregation" ^^. Drugiego dnia najpierw załapałam się na Vespę i muszę przyznać, że dużo lepiej prezentują się koncertowo niż na płycie. Bardzo sympatyczni panowie. Takie śmiszne żartownisie. Mr. Green

I ogólnie pohopsać można było. Następnie grała Faza, załapałam się tylko na bis, ale on i tak trwał z 20 minut. XD Również fajnie można było poskakać, z śpiewaniem gorzej, bo nie znałam za bardzo repertuaru. (; Później z kolei grała nieziemska Paprika Korps, która była wprost boska. <3 No naprawdę dali czadu! ;d Jejciu, to było świeeeetne. *__*

Należy również wspomnieć, że zgromadzeni tam ludzie byli wprost przesympatyczni. Sami zagadywali i byli naprawdę przyjemni, pomocni i w ogóle mniamu. ;**

No i ten "zapach wolności" unoszący się ku górze... Mr. Green

tailyweily

Byłaś w Płocku i do mnie nie wpadłaś! jezyk

Niestety nie poszlam na ReggeLand co??

Szaronka

Ależ ja mieszkam w Płocku. Mr. Green

Mischievous

Maly update z co wazniejszych
wRock for freedom, Wroclaw niezalezny (nie wypadalo nie isc)
Juve
Rock am ring '07 (pierwszy dzien to porazka na widok zjazdu mlodocianych kinder pankuff. Na szczescie przyjechali tylko na mrc i lp. Pozniej przebosko)
Hunterfest '07 (drugi dzien i piekna pizda pod okiem po behemoth)
No i teraz Wegorzewo dojdzie.

tailyweily

I teraz mi to dopiero mowisz tak? jezyk

Gdzie do sql chodzisz?

evay

o, wlasnie, kiedy jest wegorzewo?

Mischievous

Szaronka

Do gimnazjum nr 8. ^^ A Ty? (:

tailyweily

Jaja sobie robisz jezyk

Ja też

Szaronka

To jest aż śmieszne. ;dd ale fajne. ^^
Może odezwij się na gg - 7240368 (;

nika:)

W niedziele 8.07 byłam na koncercie BRACI Very Happy

miejsce pod samą sceną <szpan> było zajebiście już dawno się tak nie wybawiłam Razz

Mischievous

paprycja

ich troje <blle>
the jet set
grupa op
kasia cerekwicka
stachurski
wiecej nie pamietam

wiater

Jakie to dlugie...omg
Ja bylam na kilku teraz nasuwa mi sie na mysl jeden nie udany
Bylam na koncercie ich troje
po nicalej godzie wyszlam nie mogla tgo sluchac..

Dangerous.

A ja jade na Enriiiikeee Iglesiasa xD
Wogole na cały ten syfiasty festiwal na molo xD.
Dobra ja bym mogła tą relacje z Tokio Hotel wrzucić. xD. Zaraz sie rusze i coś napisze. O.
Jakież cudowne.
Tokio Hotel w Warszawie (xD) 5.04.07 r.

W środę na lekcjach już po prostu nie mogłam wytrzymać. Wciąż nie mogłąm uwierzyć w to; że rodzice jednak zgodzili się , żebym pojechała na koncert. Wreszcie po religii kiedy zadzwonił dzwonek w podskokach poleciałam do domu. Mama jeszcze wyciągnęła mnie na zakupy (O.o) i kupiłam Sobie spodnie xD. Wróciłam do domu gdzie siedział wkurzony tata, bo mieliśmy jechać godzinę temu. Szybko wzięłam okulary przeciwsłoneczne i komórkę i poleciałam z plecakiem do samochodu.
Kiedy jechaliśmy do mojej babci (która mieszka pod Warszawą) puściłam na maksa płyte TH i się wydzierałam. W końcu tato mi wyłączył bo już nie mógł tego słuchać. Kiedy dojechałam do babci kuzynka już czekała na mnie przed wejściem. Było po 22, więc poszłyśmy od razu spać, żebyśmy jutro przeżyły koncert. Tyle że sobie za dużo nie pospałyśmy. Ja spałam 15 minut. Rano, koło 6 zadzwoniła do mnie koleżanka pytając czy jestem już pod Torwarem ja odpowiedziałam że nie, dopiero będę wyjeżdżać po obiedzie.
Koło 11 zaczełyśmy się 20 razy przebierać i w końcu zjedliśmy obiad i wsiedliśmy do samochodu. Co chwilę dzwoniła do mnie kumpela oceniając sytuację. Oczywiście, jak na złość kiedy się spieszysz- złapała nas policja. Powiedzieli, że przekroczyliśmy prędkość. Mnie i moja kuzynkę i już rozsadzało ze złości. Policjant wypisywał mandat ze 20 minut. Myślałam że pojde do niego i mu walne czymś O.o. W koncu kolo 13.00 dojechaliśmy do mojej cioci u której miał zostać mój tata. A druga ciocia (xD) poszła z nami na autobus. Autobus jechał z godzinę, która wydawała mi się 24 godzinami. Pod koniec jazdy w autobusie były same fanki TH i sobowtór Billa ^.^.
Było chwilę po 1, kiedy dotarłyśmy pod Torwar. Od razu wiadomo było że to koncert TH. Przed wejściem na płyte było straaasznie dużo ludzi. Rozrywali te taśmy bezpieczeństwa. Strzasnny krzyk. Znalazłyśmy koleżanki, do których miałyśmy przyjść, ale po chwili znów się zgubilysyśmy. Znalazłyśmy sobie miejsce w tłumie. Co chwilę ktoś krzyczał „Bill jest w oknie” i wszyscy „ŁIiiiiii!”, potem okazało się że oni rzeczywiście przez jakiś czas patrzyli przez okno… xD. Stałyśmy koło przesympatycznej dziewczyny, z którą zaczęłyśmy śpiewać piosenki TH, po czym wszyscy się do nas przyłączyli. Co chwilę tłum się powiększał. Koło 17 było nas tyle że ściągnęłam kurtkę i bluzę- a było 9stopni. Wszyscy się pchali do przdu w prawo i lewo. Myślałam że zwariuję. Krzyczeliśmy „Wpuszczajcie, Wpuszczajcie” ale ochroniarze na to nic. W końcu wybiła osiemnasta. A oni nic. Wszyscy się zaczeli wydzierać „Osiemnasta! Osiemnasta” Ale dwa m,maleńkie przejścia otworzyły się tylko ok. 18:45. Wszyscy pchali się w te przejścia. Myślałam ze tego nie przeżyję. W końcu dostałyśmy się do przejścia. Potem jakaś kobieta sprawdziłą czy nie mamy czegoś złego w torbach. Potem kiedy wchodziłyśmy już do Torwaru jakiś facet sprawdzał czy nasz bilet jest autentyczny.
W końcu stanęłyśmy na ogromnej hali której płyta była już wypełniona w ok. 1/3. Znalazłyśmy sobie całkiem dobre miejsca. Tylko jakiś wielki facet nam zasłaniał, więc darłyśmy się do niego żeby się przesunął. Gdzieś odpłynął. Ludzi było coraz więcej i więcej. JA stałam z 4-5 metrrów przed kamerami i Na vivie na „Ich brech aus” była moja ręka Very Happy

.
Było ok. 19:45. Światło zgasło. Serce skoczyło mi chyba do gardła i czułam jak szybko mi bije. Wszyscy zaczeli się wydzierać. JA zresztą też. Wszyscy krzyczeli „Tokio Hotel! Tokio Hotel!”. Po chwili był dźwięk skrzypiących drzwi i ktoś powiedział: „Willkomen In Tokio Hotel” czy coś takiego. Matko Boska co się wtedy działo. Wielka fala do przodu i pisk. Niewiarygodny pisk. Wydawało mi się że zemdleje zaraz. Nagle na scenie pojawiło się czerwone światełko i srebrne tarcze które zakrywały całą scenę zaczeły się podnosiś. Dźwięk znajomej piosenki… Pierwsze… „Bers ende der welt”. Po chwili Tom. Matko! Widzę Toma. Tooooooooom! A z drugiej strony. „Geooooorrrrggg!” „Guuuustaaav”. Po chwili przeklęłam do siebie a gdzie Bill. Skakałam razem z tłumem oglądając się za Billem. Ten nagle wyrósł pare metrów przede mną. „BIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIILLLLLLLLLL!!” Krzyczałam wbrew własnej woli. Mamusiu… Co ja wtedy przeżyłam. Bill zaczął spiewać „Bers ende der wel” a ja razem z nim. Nie mogłam uwierzyć w to, co widziałam. Do tej pory nie dotarło do mnie- że naprawdę to widziałam!. Na refren „Achtung, fertig, Los und Lauf” wszyscy zdzierali sobie gardła. Krzyk jak niewiem. W koncu piosenka się skończyła i wielki pisk. Bill nie mógl przestać się uśmiechać. Niestety nic nie powiedział tylko zaczał „Reden” tym razem. Śpiewaliśmy razem z nim. A on poszedł do Toma i wtedy takie fajne zdjęcie powstało Very Happy

. Następne było „Ich brech aus”. Zdążyłam już trochę się oswoić. Skakałam i się darłam. xD. Potem Bill się zatrzymał i… „Ahoj Warszawa!” Pisk, pisk, pisk i jeszcze raz- PISK. Bill się uśmiechnął i dodał „Jak leci?” Piiiiiiiiiiiisk. Myślałam że już mi bębenki popękały. Bill powiedział po niemiecku, ze myśli że jesteśmy gotowi na „Spring nich” krzyyyyyyyk. Pewnie, ze jesteśmy. Wtedy przede mną dosłownie wyrósł ten transparent. Matko jak się wkurzyliśmy. „Spadajcie z tym” „Weźcie to” itd. Byłam wkurzona bo Spring nicht to moja ulubiona piosenka. Myślałam że mnie coś trafi. Śpiewałam całą z Billem. Potem było „Der letzte Tag- ze starej płyty” krzyk. Mam nagrane jak śpiewam tą piosenke na koncercie xD. Wszyscy na refren skakali i się darli. Potem „Stich ins Gluck”. Troszkę źle się poczułam ale mi przeszło. Po Stich ins Gluck coś mi odbiło zaczęłam skakać i machać rękami i się drzeć „Biiill!” Biiiill!” I… Widział mnie Bill O.o Myślałam ze tam padne trupem. Mało brakowało. Potem było „Leb die sekunde” i pod koniec Bill zaczął śpiewać „lLeb die sekunde” a my za nim xD. I tak parę razy./ Miedzy tą a nastepną piosenką bodajże moja kuzin krzyknęłą „Bill ich Liege dich” i wszysy „Ich Liege dich! Ich Liege dich!” Masakra xD. Potem było chyba „Wo sind eure hande” i Tom zaczął machać i cła sala za nim xD. Faaajnie Potem byłoBill spytał czy pamiętamy tą piosenke. I takt Durch den monsun. Zaczęłam się do wszystkich drzec „To jest Druch den monsun!!!” wszyscy tak głośno śpiewali ze O.o.. poprtu Ah. Potem było Heilig i… Wir sterben niemals aus na którym prawie zemdlałam i musiałam iść po wodę… I stanęłam po stronie Toma, gdzie był mniejszy ścisk. Krzyczeliśmy „SCHEEERIII” xD bo akurat się zaczęło. A przed tym Bill powiedział „Hej polki dacie radę?” Aaa <zakochany> Potem było… Eeee… yyyy potem ciemność…. I nagle Vergessene Kinder i Bill klęczący na scenie. Ło matko. Wtedy to się rozbeczałam naturalnie.A potem Bill, ze to już ostatnia piosenka- Totgeliebt. O nieme… Nie przeżyje. Wydzierałam się. Strasznie. NA koniec jak jst „Es ist vorbei-bei-bei” to Bill kazał nam to spiewać. Aaa jak wszyscy vorbeiowali xD. I ciemność. O nie. Koniec. Łzy. Wszyscy piszczą płaczą. A gdzie moje „An deiner seite” ?! Moje IN DIE NACHT UKOCHANE?! Wtedy zaczęliśmy „Happy Birthday to sou” Georgowi. I wyszli. Bill siedział na krzesełku. I jeesssttt moje „In die nacht” na którym mi odbiło i się darłam „Biiiiilll Biiiiiiiiilll!”. I wtedy… Niebieski misiek uderzył Billa w głowe xD. Myślałam ze nie wyrobie ze śmiechu xD. Potem było Rette Mich. Extra po prostu, Wszyscy spiewali i świecili telefonami xD. I znowu zeszli,. Teraz wiedziałam. Na pewno będzie ostatnia… Ryczałam, Beczałam i w ogóle… Wyszli… An deiner seite.. Złapaliśmy się za rece machaliśmy ikrzyczeliśmy „ICH BIN DAAAAAA”. Potem zapaliło się światło. Wszyscy w bek i lecą przed Torwar.
Miałyśmy szczeście przed tym gdzie wyjeżdżały samochody stałyśmy na samym przedzie. Idzie facet z telewizji. Pisk. UIdzie sprzataczka. „Łaaaa Tom idzie” Ten tekst mnie rozwalił xD. Potem jakieś dziewczyny busem. Matko to na pewno oni. Ale to nie oni. Ja się pytałam baby z ochrony a na że już pojechal;i. I oślepiający blask świateł. Jedzie. Wielki dwupiętrowy autobus. Metr przede mną w autobusie stoi Bill. Patrzy w moją strone i macha. Wszyscy. Około 1000 ludzi puściło się za autobusem. Maskaraa. Ja klepnać ręka go zdazyłam. I odjechali.
Czy kiedyś wrócą? Być może…

Pasażerka

a dzis Akurat w Tychach
i nikt nie chce ze mna jechac
chamstwo w bialy dzien Sad

<3

ja chcialam na Linkin Park i Red Hotow.tak sobie w zeszlym roku marzylam.co by bylo gdyby przyjechali...no i przyjechali,ale musialam sobie w tym roku darowac koncerty,bo jestem po wypadku....a dzien po LP mialam egzamin...moja znajoma byla na Red Hotach,bo dostala bilet od chlopaka,ktoremu sie podobala...malo tego,gdy drummer wyrzucil paleczke w tlum,ona dostala nia po gornej wardze i zlapala.tez bym tak chciala,pomimo ze teraz wyglada dosyc smiesznie,z czarna warga Razz

Dangerous.

ja chodze na wszystkie koncerty ktore są w tym miście w ktorym akurat jestem.
W sopocie byłam to miaam iść na enryyyke a była zaloba. Byłam na Stachurskym, xD September, Sumptustic i Zagrobelnym.
I bd na tvn bo stama 1 rzedzie.

Pianka

ja byłam na dniach mojego miasta i koncertowali: Toples [suuper], Doda, Los Bachamos Desperados [o ja xD] i Krzysztof Krawczyk =] byłam na syskich ;> ale WIELKICH przeżyć nie mam =]

Szaronka

Mhrrrr, wczoraj byłam na koncercie. Było fantastycznie. <3

Najpierw zagrało Cool Kids of Death. Było mało ludzi, bo i mało ludzi lubi taki dźwięki. Mi się bardzo podobało, są specyficzni. Ostrowski się straaaasznie darł, ale to było takie słodkie! :DDD I te jego ruchy na scenie, bosko!

Później na scenę weszło Lao Che (dla mnie to była główna gwiazda wieczoru, a nie jakieś tam Myslovitz ; P ). Byli b-o-s-c-y. Zagrali większość utworów z Powstania Warszawskiego, które koncertowo prezentują się fantastycznie! Ten krzyk, wrzask wokalisty, który pojawiał się gdzieniegdzie, przyprawiał wszystkich o dreszcz. Pięknie to wyglądało, jak cała publika niemalże sama zaśpiewała "Stare Miasto" czy "Godzinę W". Świetny kontakt z publiką i czuło się taki lokalny patriotyzm jak Lao co dwie piosnki wtrącało "Jesteśmy Lao Che z Płocka"! Booooskoooooo! Koncert ten wskakuje do czołówki mych najlepszych. Bezapelacyjnie. Zagrali też utwory z Guseł, które też im super wyszły (ach, Kniaź *_*) i takie, które dopiero znajdą się na najnowszej płycie, które nadal trzymają poziom.
Ogólnie pokazali wielką klasę!

Na koniec zagrało Myslovitz. Repertuar mają dość wolny, smętny i publika średnio szalała w porównaniu z LaoChausiami. ;d Bardziej było słychać piski młodych groupies. ==" Było w porządku, ale koncert mnie nie ujął, nie poczułam go za bardzo. No i lekko olali publiczność, bo grali równą godzinę mimo iż niektórzy domagali się bisu. No ta fajnie, płacą nam za godzinę to po co mamy grać dłużej? Yh, trzeba było brać przykład z Kultu który nieustawowo grał 2 godziny 15 minut na Juwenaliach. xD

Na koniec były takie wieeeeelkie fajerwerki! *_*
Później musiałam się jeszcze szwędać z bratem i jego znajomymi po mieście. Wstąpiliśmy do Czarnego Kota (kawiarnia muzyczno-artystyczna), gdzie pracuje znajoma mojego brata no i tam posiedzieliśmy trochę. Tja, nasłuchałam się rozmów typu "Czy ryjek był kangurem?" XD
Później wróciliśmy taksówką i w ogóle fajnie było. (; Więcej takich imprez, pliiis!

Holy

Ja byłam na Ich Troje Razz

, Blue Cafe, Bajm, Budce Suflera i na Tokio Hotel Smile

Dangerous.

Te, Bdzie ktoś na Apocalyptyce we Wrocku/Warszawie?

Mischievous

Jo byda

Dangerous.

Łe, Tylko pozazdrośćić, sama bym chciała.

blablabla

Zauważyłam, że sporo z nas jest na etapie fascynacji różnymi zespołami, co wiąże się z byciem lub planowaniem pojawienia się na ich koncertach, to postanowiłam założyć ten temat, żeby podzielić się swoją radością, przeżyciami, emocjami po/przed koncertem. Opowiadajcie Wink

.

No i żeby nie offtopować w każdym temacie Razz

.

Amy

No to ja.
Daaaawno temu byłam na Elektrycznych Gitarach ;D Fajnie było.

A teraz planuję oczywiście Depeche Mode w Łodzi, 10.02.2010 <3 Będzie bosko. Musi być.

Mischievous

Pierwszy to byl slipknot w spodku. Mialam 13 lat i nawialam z domu ^^'
Od cholery i troche wszelkich garazowek, juwenalii itp.
Co roku tez zbieram na Rock am Ring (zdzieraja jak cholera), ale dzieki temu zalapalam sie Guns'n Roses, Depeche Mode, Slayera, Prodigy i inne cudenka (green daya przespalam ^^').

A generalnie i totalnie, to temat jest dublem. Wywalilabym, ale napisalam ladnego posta, wiec przeniose.

blablabla

Wpisałam w wyszukiwarce i nic mi nie wyskoczyło :O.

No dobra, ale w każdym razie MAM BILETY NA PAULA MCCARTNEYA!!!! Aaaa, zaraz się posikam z radości, o ja, o ja!. 3 grudnia w o2 Arena w Berlinie Very Happy

Ymm, moim pierwszym koncertem były Wilki (-_-"- nic nie mówicie- miałam wtedy 11 lat i byłam ich wielką fanką XD)
Potem wiele jakiś Strachów Na Lachy, Farbenów, Myslovitz blabla.

A 7.10.09 byłam na koncercie Green Daya, o którym marzyłam od 4 lat. I było po prostu najcudowniej na świecie. Byłam z 1m od barierki, na przeciwko wybiegu Billie'go Joe. To, co się tam działo, nie da się opisać słowami. Najlepsza noc w moim życiu!

justin timberlake

blablabla

knyx

Koncert Kultu 18.10.09 w Krakowie Studio.

Jako support zespół Zacier. Ledwo zaczęli grać, a mnie zaciekawiły te ręce machające z przodu więc poszedłem. Mimo, że tylko support najzagorzalsi rockowcy bawili się na całego. Sam poszedłem z nimi w pogo, ale takie dosyć nieśmiałe. Czekałem na atrakcję wieczoru. Gdy już się zbliżało wyłączyli światła i zaczęliśmy wołać: "Kraków wita Kult!"
W końcu Kazik i spółka wyszli na scenę i oczywiście przeraźliwe piski radości.
Pierwszym utworem była Celina. Myślałem, że nie wytrzymam. Byłem już trochę zmęczony po Zacierze, a tu wszyscy się na sobie kładliśmy i sam się przewracałem o swoje nogi. To pchali do przodu, to do tyłu. Nawet się nie skupiłem na śpiewaniu wraz z resztą utworu.
Potem Maria Ma Syna z nowej płyty - dalej było ostro, a następnie Gdy nie ma Dzieci - tutaj odjazd na całego, pogo ostre i miałem nadzieję, że w końcu dadzą jakieś wolniejsze utwory. Dziewczyna Bez zęba na Przedzie - wreszcie trochę mogłem złapać oddech, choć przy refrenie też się skakało. Do Ani, Czarne Słońca, Wróci Wiosna Baranowo - zwolnieni tempa. Baranek - największy odjazd podczas koncertu, również znakomicie bawiliśmy się przy Pasażerze, Domu Wschodzącego Słońca, a także Wódce - utwór niby w miarę wolny, ale pogo było. A tak w ogóle to poza utworami - było świetnie, publika niosła. Ja sobię skaczę, a tu nagle opiera się na mnie gość i go podnosimy. Gorzej było, gdy się nie zorientowałam i bawiłem się na całego, i nagle dostałem glanem w głowę. Najczęściej podnoszone były dziewczyny wbrew ich woli. Trochę się dziwię, że nikt się w głowę mocno nie rąbnął. Kazik rzucił się na publikę rzecz jasna. Latał też DrYry, solenizant znany ze współpracy z Kazikiem z El Doopy. Jego też nieśliśmy. Co chwilę rzucano nam wodę, udało mi się wiele razy napić. Gorzej było, kiedy nie miałem jej komu przekazać i musiałem ludzi polewać. Wink

Albo kiedy myślałem, że jestem polewany, a to długowłosy gościu z tyłu pogował i cały jego pot szedł na mnie.
Grali prawie trzy godziny. Na zakończenie seta podstawowego Komu Bije Dzwon. Bisów było pięć. Wśród z nich słynna Polska. A jako ostatni utwór bez żadnych instrumentów ze sporadycznym udziałem Kazika wyśpiewani przez nas Sowieci i kazaczok zatańczony przez ochroniarzy. Wink

Piękna sprawa. A na samiusieńki koniec 100 lat dla Grudy, który z kolei obchodził urodziny dzień wcześniej.
Akurat na koniec zostałem wypchnięty do przodu więc myślałem, że przybije piątkę z Kazikiem, ale się nie udało. Mam jednak koszulkę Kultu z pomarańczowej trasy. I siniaki od pogowania. Wink

samara

Sabaton
Moonspell
Vader
Panzer X
Behemoth
Nevermore
Anathema
Paradise Lost
Electric Wizard
Thy Disease
Mgła
Darkstorm
Immortal
Black Messiah
Funeral Winds
Pain
Rammstein
Metallica
Acid Drinkers
Riverside
The Killers
Dave Gahan
David Gilmour
Kult
Sztywny Pal Azji
KSU
Dezerter
TZN Xenna
Leniwiec
Farben Lehre
Arctic Monkeys
Cool Kids of Death
Pudelsi
Pidżama Porno
Coma
Lao Che

To tylko namiastka tego co widziałam, zresztą poszczególnych wykonawców po kilka razy, i mam na myśli to co w ostatnich czasach.

Dangerous.

Ostatnio w moim mieście był Dżem.
Zajebiste miejscówy pod samą sceną i ogólnie świetny koncert.

10 marca 2010- Tokio Hotel po raz drugi ;d .

Ameretat

Ominęło mnie w tym roku cholernie dużo koncertów i wszystkich bardzo żałuję. Ale z moim zdrowiem to się na żaden nie nadaję Rolling Eyes

Z tych których chyba nigdy nie odżałuję to będzie Open'er i Kings of Leon. Potem CLMF i The Killers. Teraz 2 listopada chciałam jechać do Antwerpii na Muse (możliwości były), ale z racji daty odpada. 4 grudnia w Berlinie gra Paramore, ale nie mam pojęcia jak mogłabym cokolwiek sobie zorganizować sama w obcym mieście nie mówiąc praktycznie po niemiecku ;d
Poza tym niezliczonych okazji do zaliczenia koncertów happysadów, farbenów, analogsów nie liczę.
W zasadzie największy problem mam nie z dotarciem, zakupieniem biletów czy czegokolwiek, ale z noclegiem po koncercie. Nie mam czym wrócić do domu, hotele drogie a nocować po znajomych nie lubię.
Marzy mi się Offspring (byli też w tym roku na Słowacji), Kings of Leon i Muse. Paramore też bym nie pogardziła... Wink

anteka

W tym roku troche sobie pojeźdiłam ale zaliczyłam dwa bardzo udane koncerty - Heineken i Faith No More oraz U2 w Chorzowie.
Ogólnie Heineken był boski, w końcu Moby Prodigy poniekąd też Placebo jednak Mike Patton i jego show na scenie mnie rozwaliło.
Bono to także showman, w sumie trudno ocenić który lepszy. Ale tak nas niósł że trzeba było śpiewać razem z nim. Warte wspomnienia jest też Coke Live razem z samarą gdzie największą gwiazdą byli The Killers ale niemniejszą i nie mniej atrakcyjną 50 Cent.
Na DM miałam jechać, tym bardziej że do Bratysławy mam bliżej niż do W-wy czy też do Łodzi ależ zawaliłam.
W tym roku z ważniejszych to czeka mnie jeszcze Rammstein.

Eisheth

Kocham koncerty. A szczegolnie jak jestem w srodku pogo i czuje pot, alkohol i fajki. Niezapomniane. Ogolem w tym roku jedyne na czym bylam to Big Cyc, ale to tylko przy okazji WOSPu. Chociaz mieszkam za granica nie bylam zadnym koncercie zagranicznej grupy [o ironio!]. Ale za to wspominam dobrze koncerty Hey. Kultu czy Myslovitz, ktore dla mnie byly wprost rewelacyjne! Szczegolnie Myslovitz, gdzie przez caly koncert prosilismy o piosenke Peggy Brow. I na final dostalismy to co chcemy. Niby muzyka spokojna, a wyszlam doszczestnie posinaczona. No Happysadzie dostalam z glana w tyl glowy [nie widzialam zbyt dobrze], na Farben Lehre co chwila wysiadal prad, na Flapjacku smialam sie z laski, ktora miala 150 cm idacej w pogo z totalnymi, dlugwlosymi, wielkimi metalami, a sama dostalam od Niej z lokcia w brzuch. Kult byl moim pierwszym koncertem i mialam na nim trampki i uwierzie mi m,ialam sine palce i odcisnieta dlon na ramieniu, a co najsmiesniejsze jakis koles wlozyl mi reke za dekolt. No i bylo wiel, wiele innych, na ktorych sie swietnie bawilam i brakuje mi tego jak cholera!!!!

pannanieznajoma

Pojechałabym sobie na jakiś dobry koncert. Takie najlepsze koncerty, które zrobił na mnie wielkie wrażenie do Flogging Molly i Dropkick Murphys w Warszawie. W pogo już nie chodzę xD Mam za małą siłę przebicia i utrzymania się między spoconymi i masywnymi mężczyznami ;p

Eisheth

Nie ja akurat lalam ich rowno Very Happy

Albo tez lubilam sobie 'polatac', chociac powiem, ze ochrona po tym zbyt milo nie traktowala co??

blablabla

Omg, omg, omg. Jak wszystko pójdzie po mojej i rodziców myśli to zobaczę GD w Slane i Paryżu, o Boże, o Boże, chyba umrę Very Happy

.

W może któraś z Was kto przyjedzie na Heinekena?